13-11-2016, 22:33 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 13-11-2016, 22:33 przez Mierzwiak.) Innymi słowy jeszcze przed premierą kinową zastanawiasz się, czy film z 2016 roku reżysera który kręci wizualne perełki będzie konkurencją dla losowo wybranego, bardzo dobrego technicznie tytułu. Gdybym miał ocenić Warcraft: Początek w pełni obiektywnie, wystawiłbym mu ocenę 5/10. Fabuła, tempo opowiadania historii kuleje, aczkolwiek całą sytuację ratują nadzwyczajne efekty specjalne, które naprawdę go ożywiają. Jednak to dzięki wszystkim odniesieniom i ukrytym przesłaniom dla fanów gier film znacznie zyskuje w oczach Premiera filmu "Nowy początek" jest dostępna już dla wszystkich w HD.Link: [http://nowypoczatek2016.rfv.pl]DL: [http://nowy-poczatek-2016.qpq.pl/]Ponieważ yo „Nowy początek" to amerykański film science fiction z 2016 roku, w reżyserii Denisa Villeneuve'a. Autorem scenariusza jest Eric Heisserer. Film powstał na motywach wydanego w 1998 roku opowiadania „Historia twojego życia" pióra Teda Chianga. Główne role zagrali tu Amy Adams, Jeremy Renner i Forest Whitaker. Warcraft: Początek PL DUBBING. Odblokuj dostęp do 14369 filmów i seriali premium od oficjalnych dystrybutorów! Oglądaj legalnie i w najlepszej jakości. Włącz dostęp. Dodał: Nost20. Pomiędzy rasami orków i ludzi wybucha krwawa wojna o terytorium. W katalogu: FILMY 1080p. Lubisz ten film? Poleć go znajomym. By Martyna Janas • gru 7, 2016 at 8:28am • Kino amerykańskie „Nowy początek”, reż. Denis Villeneuve (2016) Martyna Janas gru 7, 2016 at 8:28am gru 6, 2016 at 2:02pm lUqxp. anonim150 (*.*. wysłano z 2020-03-18 09:10:15 +16 @haydayadam: Będzie raczej bo była zapowiadana, ale czy napewno to nikt nie wie. Odpowiedz anonim100 (*.*. 2020-03-19 13:33:35 +11 Pokaż wszystkie odpowiedzi [6] anonim212 (*.*. wysłano z 2019-08-30 12:17:48 +23 Myślenie ze jest coś glupszego niż władca a tu proszę, Odpowiedz anonim5 (*.*. wysłano z 2019-11-30 07:27:03 +20 @anonim212: Polski jest dla Was taki trudny ? Nauczyciel się pisać normalnie komentarze Odpowiedz anonim189 (*.*. wysłano z 2020-01-07 00:07:54 +11 @anonim5: nauczyciel nie ma co ukrywać swój związek Odpowiedz Pokaż wszystkie odpowiedzi [5] anonim87 (*.*. 2020-03-06 15:50:37 +14 można powiedzieć jedono wracam do tego co roku i już wiem koniec gdy lothar zosatje nowym krolem jest epicki i nic go nie przebije moim zdaniem Odpowiedz anonim61 (*.*. wysłano z 2020-06-28 00:17:33 +5 @anonim87: Lothar chyba nigdy nie był królem ale ja się nie znam Odpowiedz anonim100 (*.*. 2020-03-19 13:32:28 +11 anonim21 (*.*. 2020-02-03 23:05:27 +11 Nie no... Orkowie uciekający na koniach... trochę przesada wygląda to komicznie 26:05 Odpowiedz anonim21 (*.*. 2020-02-04 01:07:19 +10 Film średni i chaotyczny nie wyjaśnione najważniejsze kwestie, ale da się oglądać. Dla kogoś kto jest fanem fantastyki jednak nie dla prawdziwych fanów Warcrafta Odpowiedz anonim10 (*.*. 2020-02-26 20:22:06 +5 anonim150 (*.*. wysłano z 2020-03-18 09:09:09 +5 @anonim21: Ale wiesz, że to jest 1/3. Czyli planują jeszcze 2 filmy i to raczej nie jest o World of Warcraft tylko o seri WarcraftI,WarcraftII,WarcraftIII i Warcraft the FrozenThrone Odpowiedz Pokaż wszystkie odpowiedzi [2] anonim170 (*.*. 2020-03-04 19:14:42 +9 "Tato... za Azeroth" Mimo bycia Hordziakiem, rusza strasznie ;-) Odpowiedz anonim193 (*.*. 2020-01-16 20:04:28 +9 moja dziewczyna anka jest dziwna i nie lubi np star wars ze mna ogladac Odpowiedz anonim83 (*.*. 2020-05-01 21:21:08 +13 @anonim193: no star wars to ja nawet nie lubię oglądać xD wolę filmy typu : Hobbit, Władca Pierścieni, Harry Potter czy coś tego typu Odpowiedz anonim160 (*.*. 2021-03-16 21:24:20 +7 anonim85 (*.*. wysłano z 2020-05-23 11:47:52 +7 Bardzo fajna przygodowka. Polecam. Odpowiedz anonim113 (*.*. 2020-01-27 21:12:26 +6 anonim81 (*.*. 2021-04-07 20:29:28 +4 anonim230 (*.*. 2020-05-01 12:38:51 +4 anonim15 (*.*. 2021-05-12 17:43:17 +3 żądam w kinach 2 części bo nie może być tak że król nie żyje że medivh nie żyje orkowie chadzają sobie na wolności Odpowiedz anonim160 (*.*. 2021-08-02 23:30:55 +1 anonim1 (*.*. 2020-08-14 23:05:12 +3 wiele ludzi hejtuje film ale dla mnie konesera fantaz i fana WoWa jest wyśmienity Odpowiedz Vall77 2020-05-08 22:53:43 +3 Ta wersja jest wykastrowana z kolorów. Sprawdźcie sobie jak powinien wyglądać ten film na zwiastunach. Odpowiedz anonim242 (*.*. 2020-04-03 22:39:10 +3 anonim144 (*.*. 2019-10-20 18:14:47 +3 anonim183 (*.*. 2021-05-24 13:31:07 +2 a dodasz Quantum of Solace ??? Odpowiedz Wprowadzenie rozważań o teorii komunikacji w świat konwencji kina to śmiały zamiar. Denis Villeneuve nie jest jednak konsekwentny: poważne tematy zastępuje magią przybraną w naukowy może zawierać spoilery – informacja dla czytelników, którzy nie widzieli filmu. Najnowszy film Denisa Villeneuve’a pasuje do jego efektownego stylu i wygórowanych ambicji. Wyróżnia go jednak bohaterka, którą jest językoznawczyni. O ile lingwiści czasem pojawiają się na planach filmowych – jako specjaliści od języków martwych i egzotycznych, np. na potrzeby superprodukcji Mela Gibsona, albo jako twórcy języków fikcyjnych, jak w dziełach fantasy i science fiction – o tyle rzadko stają się przecież bohaterami filmów. Jeśli chodzi o skłonność do pościgów, strzelanin i niewiarygodnych zwrotów akcji, językoznawcy są najwyraźniej w tyle nawet za archeologami i semiologami, nie wspominając już o ludziach wykonujących tak „filmowe zawody” jak policjanci, detektywi, żołnierze US Marines, kosmonauci, szpiedzy czy maklerzy giełdowi. Co więcej – w przeciwieństwie chociażby do serii filmów o Indianie Jonesie – „Nowy początek” przedstawia naukowca podczas wykonywania swojego zawodu, choć w niezwykłych okolicznościach. Oto bowiem spełniły się marzenia i lęki współczesnych i doszło do kontaktu z obcą, pozaziemską cywilizacją – dwanaście niezidentyfikowanych obiektów latających pojawiło się w biały dzień w różnych miejscach świata, w tym, jakżeby inaczej, w USA, Rosji i Chinach. Ich pasażerami są heptapody – istoty wyglądem przypominające ogromne ośmiornice czy kałamarnice. Nagłe przybycie obcych powoduje powszechną panikę i w rezultacie kryzys polityczny i społeczny na światową skalę. W tej sytuacji władze wojskowe zwracają się do lingwistki Louise Banks (w tej roli świetnie grająca Amy Adams) z prośbą o współpracę przy odszyfrowywaniu języka obcych. Materiały prasowe Paramount Pictures/UIP Nauka w służbie kina? Jak jednak zabrać się za budowanie takiej płaszczyzny komunikacji? To prawda, w historii ludzkości miało miejsce wiele momentów, w których naprzeciwko siebie stawały społeczeństwa niemające – dosłownie! – wspólnego języka, jak choćby (jest to analogia przywoływana również w filmie) pierwotni mieszkańcy Ameryki czy Australii i ich europejscy „odkrywcy”. Dotychczas jednak zawsze po obu stronach znajdowali się ludzie, przedstawiciele tego samego gatunku, którym komunikację ułatwiały podobne cechy fizjonomiczne oraz chociaż minimalne wspólne doświadczenia, wynikające z życia na tej samej planecie. Konfrontując się z językiem obcych ludzi, możemy nie wiedzieć o nim nic, ale możemy być pewni, że znajdą się w nim słowa określające części ciała, stopnie pokrewieństwa, podstawowe dla ludzkiej egzystencji czynności, takie jak jedzenie, spanie, narodziny, śmierć. Dopóki mamy do czynienia z przedstawicielami naszego gatunku, nie pomylimy się też, jeśli założymy, że i pod względem psychologicznym są oni podobni do nas, posiadają poczucie indywidualnej odrębności, świadomość, działają w sposób celowy. W przypadku komunikacji z gatunkiem pochodzącym z innej planety te założenia mogą jednak łatwo okazać się fałszywe, a zbyt pochopne ich przyjęcie – katastrofalne w skutkach. Pamiętając o powyższym, bohaterka podejmuje się trudnego zadania nawiązania komunikacji z heptapodami, po części ucząc ich (je?) angielskiego, po części poznając ich własny język. Proces ten jest przedstawiony w bardzo interesujący sposób (są to być może najbardziej trzymające w napięciu sceny), ale pewnym zawodem może być jego banalny finał. W końcu heptapodzi okazują się fundamentalnie do nas podobni: posługują się językiem mówionym i systemem graficznej reprezentacji pojęć przypominającym pismo, mają zarówno poczucie indywidualności, jak i więzi społeczne (o czym świadczy posiadanie imion), znane jest im pojęcie uczciwej wymiany… Można odnieść wrażenie, że po zasugerowaniu w wypowiedziach bohaterów możliwej skali odmienności obcych, twórcy filmu postanowili jednak wybrać najłatwiejsze rozwiązanie i umieścili przyjazne, moralnie lepsze wersje nas samych w ciałach gigantycznych mięczaków. Abbott i Costello – takie przezwiska nadają dwóm kosmitom ludzcy bohaterowie filmu – nie mają w sobie nic z nieprzeniknionej tajemnicy oceanu z „Solaris” (1972) Andrieja Tarkowskiego czy nieznanej rasy twórców monolitów z „2001: Odysei kosmicznej” (1968) Stanleya Kubricka. W tym miejscu zawodzi scenariusz filmu Villeneuve’a: choć w zasadzie nie mamy okazji poznać obcych bliżej, nie mamy też jednak specjalnych wątpliwości, że byłoby to możliwe. Hipoteza Sapira-Whorfa odgrywa tu magiczną rolę, czy może raczej rolę niesławnych midichlorianów ze świata „Gwiezdnych wojen” – magii przybranej w niby-naukowy żargon. Ważne miejsce w filmowej intrydze zajmuje idea nazywana powszechnie, choć niezbyt fortunnie, hipotezą Sapira-Whorfa. Głosi ona, że używany przez nas język wpływa na sposób, w jaki postrzegamy rzeczywistość (czy – w najbardziej radykalnej wersji – determinuje ją). Ucząc się nowego języka, uczymy się też inaczej patrzeć na otaczający nas świat. Jedyna naprawdę fundamentalna różnica między ludźmi a heptapodami, o której się dowiadujemy, polega na tym, że ci ostatni odmiennie od nas odczuwają czas, co znajduje wyraz w ich języku, przede wszystkim zaś – powoduje, że posiadają reminescencje… przyszłych wydarzeń. Pod wpływem intensywnej nauki systemu komunikacji obcych Louise Banks zaczyna postrzegać rzeczywistość jak heptapod i w jej umyśle pojawiają się „wspomnienia” z jej własnej przyszłości… Wytykanie twórcom filmu braku naukowych podstaw takiego rozwiązania (hipoteza Sapira-Whorfa w rzeczywistości odnosi się choćby do tego, jak szybko ludzie posługujący się różnymi językami są w stanie odróżnić od siebie kropki w różnych kolorach) może się wydawać nadmiernie pedantyczne. Wydaje się jednak, że ambicją twórców było stworzenie dzieła wpisującego się w nurt tzw. hard SF, którego wyznacznikiem jest właśnie rygorystyczne podporządkowanie się aktualnemu stanowi wiedzy naukowej podczas spekulacji dotyczących rzeczy i zjawisk, które nie istnieją, ale są – zgodnie z tym stanem wiedzy – możliwe. Tymczasem hipoteza Sapira-Whorfa w „Nowym początku” odgrywa magiczną rolę, czy może raczej rolę niesławnych midichlorianów ze świata „Gwiezdnych wojen” – magii przybranej w niby-naukowy żargon. Materiały prasowe Paramount Pictures/UIP Pętle Villeneuve’a Z artystycznego punktu widzenia poważniejszy jest zapewne zarzut niespójności fabuły, którą powoduje niekonsekwentny opis postrzegania czasu przez użytkowników języka heptapodów. Jeden z głównych wątków, dotyczący kryzysu politycznego towarzyszącego przybyciu obcych, zostaje rozwiązany za pomocą zabiegu fabularnego znanego jako pętla przyczynowo-skutkowa: Louise Banks zapobiega globalnemu kryzysowi dzięki wykorzystaniu wspomnień z przyszłości, w których chiński generał przekazuje jej pewne informacje właśnie w tym celu, by mogła wykorzystać je w przeszłości do zażegnania niebezpieczeństwa i, w konsekwencji, doprowadzić do sytuacji, w której ich spotkanie i przekazanie tych informacji jest w ogóle możliwe… Skoro jednak możliwe jest wykorzystanie przyszłych wspomnień jako źródła informacji przydatnych w teraźniejszości, to trudno zrozumieć, dlaczego „pamiętające przyszłość” heptapody nie zwróciły się do Ziemian od początku płynną angielszczyzną, której nauczyły się (nauczą?) w przyszłości (pod koniec filmu Costello rozumie już bez trudu to, co Louise mówi do niego po angielsku…), a dopiero później zaczęły tracić czas na poznawanie podstaw słownictwa i gramatyki. Materiały prasowe Paramount Pictures/UIP Być może prawdą jest, że hard SF pozostaje domeną literatury, nie – filmu; specyfika tego ostatniego medium wymusza skrótowość i wizualne metafory, które nie pozwalają na subtelne spekulacje na temat granic ludzkiego poznania. Najwybitniejsze dzieła kina science fiction (jak wspomniane „2001: Odyseja kosmiczna” Kubricka czy „Stalker” i „Solaris” Tarkowskiego) zajmują się bardziej ludzką kondycją niż problematyką naukową (inaczej niż np. powieściowy pierwowzór „Solaris”, w którym Lem mógł pozwolić sobie na poświęcenie całego obszernego rozdziału na przegląd literatury naukowej z zakresu solarystyki). Niestety, również pod tym względem „Nowy początek” raczej zawodzi – pytania o istnienie wolnej woli brzmią fałszywie w świecie, w którym możliwe są pętle przyczynowo-skutkowe. Kiedy bohaterka podejmuje bolesną decyzję (poczęcie dziecka, którego przyszłą przedwczesną śmierć „pamięta”), trudno powstrzymać się od refleksji, że o żadnej prawdziwej „decyzji” nie może być mowy – przeszłość jest już przecież ustalona i znana. Mimo tragicznej historii, wzruszającej muzyki i dość skutecznie rozegranego plot twistu wątek prywatnego życia Louise Banks zostawia więc widza raczej obojętnym. Trzeci z równoległych wątków – gwałtowna reakcja świata na przybycie obcych i światowy kryzys polityczny zażegnany dzięki współpracy głównej bohaterki z heptapodami – każe się zastanawiać, czy jako ludzie XXI w. jesteśmy tak złego zdania o samych sobie, że pozostaje nam już tylko liczyć na interwencję z obcej planety? Materiały prasowe Paramount Pictures/UIP „Nowy początek” Villeneuve’a wiele obiecuje, ale niewiele z tych obietnic dotrzymuje. Zamiast poważnej refleksji nad możliwością komunikacji z istotami fundamentalnie od nas odmiennymi dostajemy historię ciekawie opowiedzianą, ale banalną i nie do końca spójną. Mimo to film nie jest pozbawiony pewnej wartości, przede wszystkim estetycznej. Pod względem wizualnym jest bardzo oszczędny i wysmakowany; zachwyca przede wszystkim wizja statku heptapodów, niedwuznacznie przywodząca na myśl Kubrickowskie monolity – to również zasługa nowego autora zdjęć, którego odkrył Villeneuve – Bradforda Younga. Nie zawodzi gra Amy Adams; nie dziwi też, że Forest Whitaker zrobił wszystko, co się dało, z niewielką w gruncie rzeczy rolą sympatycznego, choć niezbyt lotnego oficera armii amerykańskiej. Mniej udana jest odgrywana przez Jeremy’ego Rennera rola drugiego z głównych bohaterów, safandułowatego fizyka o muskulaturze atlety – w tym przypadku jednak może to być wina scenariusza, który nie daje aktorowi specjalnego pola do popisu. Być może najmocniejszą stroną filmu jest oprawa muzyczna, dzieło Islandczyka Jóhanna Jóhannssona (który z kolei współpracował już z reżyserem „Nowego początku” przy okazji „Sicario”), minimalistyczna, tajemnicza i dobrze współgrająca z niemal mistyczną doniosłością kontaktu z pozaziemską inteligencją. Dodatkową zaletą filmu – dla tych widzów, którzy interesują się językoznawstwem i systemami komunikacji w ogóle – jest okazja, zapewne jedyna w życiu, by usłyszeć w sali kinowej słowo „semazjograficzny”. Film: „Nowy początek”, reż. Denis Villeneuve, USA, 2016. Skoro tu jesteś... ...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności. Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców! tutaj możesz dołączyć do grona naszych comiesięcznych Darczyńców tutaj możesz wesprzeć nas na Szymon Gruda absolwent polonistyki i doktorant Kolegium „Artes Liberales” na Uniwersytecie Warszawskim. Filolog o językoznawczym zacięciu, zajmuje się problematyką kontaktu językowego i kulturowego Europejczyków z rdzenną ludnością Meksyku w XVI w. | 12 listopada 2016 | Recenzje | Denis Villeneuve poszedł tą samą ścieżką, co Christopher Nolan przy swoim świetnym Interstellar. I jeżeli narzekaliście na wyprawę Coopera (Matthew McConaughey) w kosmos lub bardziej w głąb siebie, to odpuście sobie najnowszego Villeneuve’a. Nie ma potrzeby, żebyście się męczyli, a co gorsza męczyli później fanów metafizycznych doznań z pogranicza science-fiction, poematów o ludzkim rodzaju czy naukowych wywodów (których niekoniecznie trzeba rozumieć) swoim żalem o miernej jakości kinowego seansu. Ja, ponieważ zaliczam się do fanów tego konkretnego rodzaju kina, przyjąłem najnowszy obraz Villeneuve’a z namaszczeniem godnym dzieł największych. W 12 miejscach na naszym globie, położonych niejako w obrębie państw zaliczanych do największych światowych supermocarstw (głównie ze względu na militarny potencjał) wylądowały spodki o elipsoidalnym kształcie. Ustawione kilkanaście metrów nad powierzchnią (oceanu, pustyni etc.), skierowane na sztorc, gigantyczne „spodki” zachęcają do kontaktu. Reżyser groźnych thrillerów (Prisoners, Sicario) zahaczających non stop w swojej tematyce o ludzki strach i niepokój (Polytechnique, Enemy, ale i również poprzednio wymienione) uprawia ten kontakt przez gros filmowego czasu. Możemy Nowy początek podzielić na trzy podstawowe aspekty. Główna bohaterka, specjalista od lingwistyki, Dr Louise Banks (Amy Adams) razem z fizykiem Ianem Donnellym (Jeremy Renner) próbują na amerykańskiej ziemi rozgryźć język obcych. Uczą się go od podstaw, podchodzą do sprawy poznawania języka od strony matematyki, stosują patenty równe tym, które używa się przy podstawach nauki mówienia dzieci. Obcy nie mogą inaczej, a może nie chcą, a może rzeczywiście w odniesieniu do prawdziwego przesłania filmu po prostu nie potrafią inaczej się komunikować. To człowiek musi zrozumieć, wyciągnąć dłoń, a przede wszystkim „nauczyć się” poruszających się we mgle (dosłownie) istot pozaziemskich. Drugim aspektem jest odniesienie do klasycznego już obrazu Roberta Wise’a Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia z 1951 roku. Mamy tutaj przedstawiony ten sam problem, który Wise naświetlił 65 lat temu. Tak jak wtedy, tak i dzisiaj jesteśmy zbyt daleko od górnolotnej idei współpracy, pomimo bagażu doświadczeń i technologii, którą dysponujemy. To właśnie od niesnasek, być może własnych ambicji (przy próbie pokazania siły przed narodem), ogólnie rzecz biorąc od rzeczy małych (porównując je do lądowania ufo!) może zacząć się największa porażka ludzkości. Trzecim aspektem (i to temat, do którego najczęściej odnosi się w swojej filmografii twórca genialnego Pogorzeliska) jest nieuchronność naszych decyzji, próba zajrzenia w głąb siebie oraz zadanie podstawowego, najważniejszego w tym filmie pytania: „Czy gdybyś mógł przenieść się w przeszłość, zmieniłbyś coś w swoim życiu?”. Nowy początek to skromne kino, chociaż z wiadomych względów nie może być uznane za low sci-fi. Kosztujący 50 milionów Nowy początek można by z powodzeniem nakręcić za 10 milionów, a siła przedstawionej tu treści w rękach tak wytrawnego już reżysera miałaby podobną siłę rażenia. Jako ekranizacja opowiadania Story of Your life Teda Chianga rzeczywiście jest opowieścią o Twoim życiu. Całe tło, lądowanie ufo, podjazdy z atomową bronią do czegoś czego nie rozumiemy, bo nie potrafimy z tym czymś rozmawiać(!!), to tylko próba wytłumaczenia nam, że najważniejsza jest cierpliwość. Tak jak cierpliwość przy kontakcie z dzieckiem, które jeszcze nie mówi. Tak jak cierpliwość i czerpanie radości z tej nauki mówienia, tłumaczenia, poznawania świata. Tak samo cierpliwy powinien być widz, ponieważ Villeneuve nie idzie na skróty i wręcz wyprasza z sali kinowej wszystkich tych, którzy zachęceni zwiastunem oczekują choćby ułamka kina spod znaku Emmericha. To mądre kino, do rozmowy, analizy, bez fajerwerków. Za seans dziękuję sieci kin. Czas trwania: 116 min Gatunek: Sci-Fi Reżyseria: Denis Villeneuve Scenariusz: Denis Villeneuve, Eric Heisserer, Ted Chiang (opowiadanie) Obsada: Amy Adams, Jeremy Renner, Michael Stuhlbarg, Forest Whitaker Zdjęcia: Bradford Young Muzyka: Jóhann Jóhannsson Gdy pierwsi Anglicy wylądowali w Australii nie mogli porozumieć się z Aborygenami. Gestykulując na różne sposoby wskazali kangura. 'Kangaroo' - powiedział wówczas jeden z tubylców. 'Kangaroo' - ucieszyli się przyjezdni i od tego czasu kangur nazywa się po angielsku 'Kangaroo' Problem w tym, że w języku Aborygenów 'Kangaroo' nie oznacza wcale kangura. 'Kangaroo' w języku Aborygenów oznacza: 'Nie rozumiem'. Język określa podobno nie tylko sposób wyrażania myśli ale też sposób myślenia. Można się z tym zgodzić lub nie ale to jedna z głównych tez filmu. Film traktuje o pierwszym kontakcie z inną rasą i o tym, że sposób przekazania informacji może być kluczowy dla tego, co takiego kontaktu wyniknie. Amy Adams nie gra wcale rozhisteryzowanej kobiety - jak ktoś napisał powyżej, tylko wielojęzyczną naukowiec od porozumiewania się, którą wezwano jako językoznawcę. Drugiego specjalistę od kontaktu gra Jeremy Renner. Dla kontrastu ma bardziej ścisły background niż Amy Adams. Proponuje przedstawić Obcym szereg liczb pierwszych, ciąg Fibonacciego itp. Córeczka Amy Adams ma na imię Hannah. - Dlaczego Hannah? - pyta w pewnym momencie matki - Bo to słowo jest palindromem - odpowiada Amy - Słowem, które czytane od początku lub od końca zawsze brzmi tak samo. Nasz język taki nie jest. Piszemy albo od lewej do prawej albo od prawej do lewej. W każdym z przypadków nasz zapis odzwierciedla sposób postrzegania świata - coś ma początek, potem trwa, a potem się kończy. Obcy przywieźli nam język oparty na okręgu. Nie dlatego, że tak sobie przyjęli, tylko dlatego, że niekończąca się wędrówka lepiej oddaje naturę rzeczy. Film jest pasjonujący intelektualnie mimo, że właściwie niewiele się w nim dzieje. Nieważne jest w nim jak wyglądają statki kosmiczne, jacy aktorzy kreują główne role i jak wiele zniszczeń powstaje w trakcie dwóch godzin. Ogląda się go podobnie jak Odysee Kosmiczne 2001/2010; bardziej się myśli niż patrzy na ekran. Obowiązkowa lektura dla myślących kinomanów a w szczególności dla myślących zwolenników sf.

nowy początek 2016 cały film